Parsknęłam cicho, spoglądając na siwka, który postanowił zignorować delikwenta uderzającego o drewno. Położyłam uszy po sobie, krążąc niespokojnie po boksie. W końcu zbliżyłam się do drzwi od boksu, zniżyłam nieco głowę by dosięgnąć zamknięcia i zaczęłam majstrować, po chwili uchyliłam nieco drzwiczki i zaczęłam iść korytarzem stajni, mając w poważaniu inne konie Zatrzymałam się w środku korytarza, tuż przy boksie mojej matki, która czując mój zapach obudziła się i podeszła bliżej drzwiczek.
- Co ty tutaj robisz? Powinnaś iść spać.- Szepnęła tak by nie obudzić innych koni, jednak słysząc jak nowy koń kręci się w boksie, skierowała łeb w tamtą stronę, ale potem uszczypnęła mnie wargami za ucho, parsknęłam niezadowolona i machnęłam łbem, niechętnie zawracając do boksu.- Słyszałaś? California Chrome tu przyjeżdża.- Zawołała za mną, a ja momentalnie stanęłam jak wryta, słysząc jej słowa, które przez chwilę odbijały się echem w mojej głowie. Bez słowa odeszłam do swojego boksu zszokowana słowami matki. Pozostawiłam otwarte drzwiczki, całą noc niespokojnie krążyłam po boksie zastanawiając się jak uniknąć spotkania z ogierem... tia pierwsze spotkanie z tatusiem. Skarogniadosz zawiesił na mnie swoje spojrzenie, znów znudzony waląc w drzwiczki od boksu, zerknęłam w jego kierunku, ale zaraz zaczęło się chodzenie w kółko i ciche parskanie, trwało to aż do rana kiedy w stajni zrobił się tłok ze względu na przygotowania na przyjazd ogiera. Nigdy nie zrozumiem ludzi... tyle hałasu bo koń przyjeżdża, nie wystarczy tylko przygotować boksu? Ale człowiek oczywiście musi posprzątać wszystkie boksy, jeszcze pozamiatać korytarz, który i tak będzie zaraz usyfiony... szkoda, że jeszcze kurzy nie wycierają!
Ponownie zaczęłam krążyć niespokojnie po boksie, zignorowałam pełny żłób i stajennego, który od czasu do czasu mi się przyglądał. Po chwili trwającej wieki zabrano mnie na trening, parenaście kółek wolnego galopu sprawiły, że zaczęłam jeszcze bardziej zwalniać do kłusa, jednak świst batu obudził mnie i znów zaczęłam galopować... machnęłam łbem cicho rżąc, kiedy usłyszałam warkot silnika samochodu, który wiózł przyczepę.
-Oho..- Mruknęłam pod nosem, widząc jak stajenny wyprowadza kasztanowatego ogiera na zewnątrz. Zaczął się rozglądać a jego wzrok padł na mnie, skupiłam się na treningu i po chwili zaczęłam swój szybki cwał.
~*~
Skubałam spokojnie ździebło trawy, spoglądając na Spalding'a który robił już piąte kółko cwału na padoku dla ogierów. Odwróciłam się szukając jakiejś wyższej trawy, ale widocznie takiej nie było- inne kobyły wszystko już zeżarły kiedy to byłam na swoim treningu. Siwek próbował uciec od natrętnego skarogniadosza tuląc po sobie uszy. Podbiegłam do płotu stając dęba tuż przy ogrodzeniu, ogier zwrócił łeb w moim kierunku, podgalopował do mnie zadowolony ze swoich poczynań, gdy tylko zbliżył łeb do dzielącego nas płotu położyłam uszy po sobie machając wściekle ogonem.
- Zostaw go wreszcie w spokoju.- Zarżałam wściekle, a wiatr rozwiał mi grzywkę odsłaniając gwiazdkę na czole.
- Tylko się bawię.- Odparł z chamskim uśmieszkiem, odpowiedziałam mu niezadowolonym parsknięciem ugryzłam go gdzieś w szyję, na co niezadowolony Spalding odskoczył stając dęba i kładąc uszy po sobie.- Złośnica.- Bąknął pod nosem kopiąc ogrodzenie, które pod wpływem siły ogiera niebezpiecznie zadrżało, parę kopnięć i deska oderwała się niebezpiecznie przelatując obok mnie. Odeszłam bez słowa do bramy przy której zaczęłam krążyć, jak lew w klatce, cicho zarżałam, ale o dziwo ogier znalazł się obok mnie, no tak.. przeszedł przez lukę którą zrobił w ogrodzeniu... pogalopowałam na drugi koniec padoku chcąc się uwolnić od natręta.
<Spalding? Nadal mi nie idzie, ale to chyba kwestia przyzwyczajenia xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz